Cheat day pod lupą

Cheat day pod lupą

wpis w: Blog | 0

Oszukiwać, czy nie oszukiwać? Oto jest pytanie! I nie, nie chodzi tym razem o rozterki szekspirowskie, nie chodzi również filozofię życia, prawość i inne przymioty, ale o tzw. cheat day, czyli jeden dzień, w którym nie przestrzegamy obowiązującej diety, dogadzamy swoim zachciankom i żyjemy jakby jutra miało nie być. Spróbujmy odpowiedzieć sobie na jedno ważne pytanie: warto, czy nie warto?

Jeżeli podczas treningów walczysz o redukcję masy ciała, z pewnością dbasz też o zbilansowaną dietę. Jednak jesteśmy tylko ludźmi i zawsze przychodzi taki moment, w którym zdrowe przekąski nie są w stanie zastąpić kawałka sernika. Ludzka rzecz. Dlatego w ogóle istnieje instytucja „oszukiwanego dnia”. Zanim jednak zadecydujemy, czy taka metoda ma sens, zacznijmy od początku – czyli powiedzmy sobie, czym w zasadzie jest cheat day?

Cheat day, dosłownie „dzień oszukiwania” to termin popularny wśród osób stosujących diety. Według tej zasady, w jeden dzień (na tydzień lub miesiąc) można od diety odstąpić, aby pofolgować swoim zachciankom, bez szkody dla odchudzania. Masz ochotę na pizzę? Śmiało. Na pączka z budyniem? Pewnie. Frytki z keczupem? Dawaj. Wszystko razem? Czemu nie. Grunt, że przez resztę czasu jesz zdrowo.

Wśród osób uciekających się do tej zasady można wyróżnić dwa podejścia: według pierwszego tego dnia możesz zjeść wszystko w nieograniczonych ilościach. W drugiej wersji również możesz włączyć do jadłospisu zakazane produkty, jednak ogranicza Cię dzienny limit kalorii.

 

Ok, skoro taka zasada funkcjonuje, musi mieć swoje zalety, prawda?

 

  • może być pomocna przy długotrwałej diecie – zaspokajając w ograniczony sposób (jeden dzień) chęć na drobne jedzeniowe przyjemności, korzystnie wpłyniesz na swoje samopoczucie
  • może być to forma nagrody za wytrwanie w postanowieniach
  • oraz dodatkowa motywacja do dalszych treningów

Powiedzmy sobie szczerze to wszystko sprawi, że przez chwilę poczujesz się lepiej. Jednak jednocześnie wprowadzisz do swojego organizmu mnóstwo składników bez wartości odżywczej, a w wielu przypadkach po prostu substancje antyodżywcze, czyli hamujące poprawne przyswajanie dobrych składników. Cały dzień przewidziany na tego typu obżarstwo to jeszcze jeden minus: na co dzień jedząc zdrowo i w odpowiednich ilościach, przyzwyczajasz swój żołądek do mniejszych porcji. Pełny dzień bez ograniczeń może zniwelować Twój wysiłek z całego tygodnia.

 

Jakie jest więc rozwiązanie?

Polecam wprowadzenie tzw. cheat meal, czyli „grzesznego” posiłku – włącz do swojej zbilansowanej na co dzień diety wyjście do knajpki, kieliszek wina czy ulubiony deser. Takie drobne odstępstwo nie zaszkodzi temu, na co ciężko pracujesz, a pomoże Ci nie zwariować, gdy pomyślisz o ciastku z kremem. I jeszcze jedna ważna rzecz, po takim posiłku nie morduj się też na siłce, nie karz za zjedzenie czegoś, co lubisz – cheat meal jest wpisany w Twój plan i ma być dla Ciebie przyjemnością!

Pamiętaj również, że to jak powinieneś / powinnaś się odżywiać zależy od Twojej indywidualnej sytuacji – pod uwagę trzeba wziąć mnóstwo czynników takich jak intensywność aktywności fizycznej na co dzień, wiek, budowę i masę ciała itp. Dobra dieta musi być nie tylko zbilansowana, ale przede wszystkim zróżnicowana, aby uniknąć takich właśnie napadów „głoda”, dlatego jeżeli potrzebujesz pomocy przy ułożeniu diety i dopasowanego do niej planu treningów – nie wahaj się kliknąć w zakładkę kontakt. Wspólnie omówimy, czego oczekujesz od naszej współpracy, ułożę dla Ciebie plan dietetyczny i treningowy, podpowiem, jakie ćwiczenia będą najlepsze przed Twoim „oszukanym” daniem, a jakie po nim 😉

 

Złoty środek jest bliżej niż Ci się wydaje a osiągnięcie wymarzonej sylwetki wcale nie musi być takie straszne! :)

Komentarze